Po sobotnich rysunkach dziś oficjalnie zakończyliśmy prace w wykopie W-5/13. Tradycyjnie naszym zwyczajem na dnie wykopu zostawiliśmy po sobie „metryczkę pamięci”, czyli króciutką informację o naszych badaniach, z naszymi podpisami i współczesną monetką. Na szczęście dla przyszłych pokoleń archeologów 😉 Tradycyjnie też złożenia metryczki w wykopie dokonał jego kierownik, czyli w tym wypadku nasza pani magister Kasia.
Zabraliśmy się tymczasem za eksplorację kolejnego malutkiego wykopu. Objął on swym zasięgiem nierozpoznaną dotąd przez nas środkowo-zachodnią część prezbiterium. Ma tu znajdować się w przyszłości potężny fundament nowego stołu ofiarnego. W trakcie prac tutaj zebrało się nad nami, a właściwie nad kamieniami, które odkryliśmy we wszystkich wykopach konsylium debatujące nad formą przyszłej ekspozycji całego założenia. Zderzyły się trzy (a może i więcej) wizje i odczuć dało się pewne zamieszanie wśród pomysłów, pewien „kamienny” artystyczny nieład… 😉

Archeologia jakubowa w Przecznie 2013 – dzień ósmy: ks. dr Wacław Dokurno, mgr Katarzyna Polak i nasza prof. UMK Krystyna Sulkowska-Tuszyńska debatują nad sposobem ekspozycji odsłoniętych przez nas reliktów średniowiecznego ołtarza… W naszych głowach lekkie przygnębienie, wynikające z dezorientacji, a całość podsumowuje zatroskana mina naszego zaprzyjaźnionego konserwatora Marcina 😉
Zmąciło to nam na chwilę nasz spokój wewnętrzny, lecz oto zaraz konsylium doszło do (jako takiego) porozumienia, my zaś przypomnieliśmy sobie jak jesteśmy wspaniali (i skromni!) i wrócił nam rezon 🙂 I do roboty!

Archeologia jakubowa w Przecznie 2013 – dzień ósmy: my w dobrych humorach – Kasia przy notowaniu, Madzia z Anią przy dokumentacji architektonicznej, druga Ania przy szufelce z piaskiem
Tej roboty było dziś nie tak mało. W jeden dzień bowiem wykonaliśmy cały wykop. Było nam o tyle łatwo, że nie musieliśmy już wynosić ziemi z wykopu, a jedynie zrzucać ją do starego (tak, tak już starego!) wykopu W-5. Ilość kurzu, pyłu i unoszącego się w powietrzu piachu była ogromna, nawet mimo podjętych przez nas prób polewania tych ziemnych mas wodą. Udało się, choć piasek we włosach będziemy pewnie znajdować do jutra 😉 Wykopik jednak postanowił nam zrobić prezent i nie uraczył nas już żadnym pochówkiem, za to w profilach pozwolił odkryć kolejne potężne kamienie, które zwęziły nam przestrzeń eksploracyjną. I udało się – wykop skończony, „kejlek” (calec) odkryty. Jutro – dokumentacja i… ech, niestety, zasypywanie…